*Vivian*
- Nie zadzwonisz do mamy? - siedziałam za chłopakiem, oplatając go nogami. Zayn zdążył już wciągnął bokserki, a teraz siedział na łóżku z laptopem na kolanach i przeglądał oferty jakiegoś biura podróży.
Nie wiedziałam, po co to robił. Chyba nie chciał mnie zostawiać samej. Chociaż tak naprawdę przydałby mu się odpoczynek, jakaś odskocznia od tego wszystkiego.
- Po co? - zapytał, nie ukrywając zdziwienia. Ja również byłam zaskoczona.
- Jak to po co? Przecież dzwoniła do ciebie. Może to coś ważnego? - uniosłam brew patrząc, jak wzrusza ramionami i wciąż obojętnie wpatruje się w ekran swojego laptopa.
- Moja matka ma w zwyczaju wydzwanianie z jakimiś pierdołami. Nie zawracaj sobie tym tej swojej ślicznej główki.
Jego głos ociekał sarkazmem, a ja miałam ochotę mu przywalić. Mimo to, mocniej przywarłam do niego nagim ciałem.
- Powinieneś zadzwonić.
Westchnął, nie kryjąc swojej irytacji. Wywrócił oczami i sięgnął po urządzenie.
- Jesteś irytująca. - patrzył na mnie, jakby z wyczekiwaniem.
- Wcześniej nie narzekałeś. - sięgnęłam do jego bokserek i ścisnęłam jego przyjaciela w dłoni, uśmiechając się niewinnie.
Zayn jęknął. I położył swoją dłoń na jej skórze. Nie pozwolił jej zabrać ręki.
- Może zaczekam jeszcze z tym telefonem. - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem spod swoich gęstych rzęs.
Pokiwałam przecząco głową z uśmiechem. Wiedziałam, że tak będzie.
- Oj nie, kochaniutki. Dzwonisz tu i teraz. - zeszłam z łóżka i przemknęłam przez pokój, schylając się po kupkę ciuchów leżącą na podłodze. Czułam na sobie wzrok chłopaka, a gdy się odwróciłam w jego oczach dostrzegłam pożądanie. Wiedziałam o czym myślał.
Nie zwracając uwagi na gapiącego się chłopaka ubrałam bieliznę i rozejrzałam się za jakąś koszulką do zmiany. Mulat wskazał na szufladę, z której po chwili wygrzebałam jego czarny t-shirt i wciągnęłam go przez głowę.
Wisiał na mnie jak na wieszaku i prawie przykrywał pośladki.
- Mamo? Po co dzwoniłaś? - widziałam, jak marszczy brwi, słysząc radosny głos po drugiej stronie.
Gestem pokazałam, że będę w kuchni. Nie chciałam wyjść na wścibską, a Zayn powinien porozmawiać z Trish sam na sam.
Chłopak jednak wskazał, żebym usiadła obok niego. Posłusznie usadowiłam się na jego kolanach, a on przytulił mnie do siebie, słuchając lamentów matki.
Mówiła o tym, jak rzadko go widuje. Także o tym, że chciałaby uczestniczyć w jego życiu i patrzeć jak je sobie układa, a w końcu poznać jego dziewczynę.
Malik spojrzał na mnie z zadziornym uśmieszkiem na ustach. Zganiłam go lekkim klepnięciem w udo.
- Czyli jednym słowem, próbujesz przekonać mnie żeby przyjechał do Cambridge?
- No...oczywiście synu, chciałabym. Twoja dziewczyna mówiła, że masz jakieś kłopoty, a wizyta w Stanach wcale by ci nie zaszkodziła. Mógłbyś zabrać ją ze sobą.
Chłopak głośno wciągnął powietrze i napiął mięśnie. Zacisnął szczękę, a ja momentalnie pogładziłam go po policzku z nadzieją, że się uspokoi.
- Nie sądzę, by był to dobry pomysł.
- Zayn! - szepnęłam, znów klepiąc go w udo. W słuchawce rozbrzmiał dźwięczny śmiech kobiety.
- Cześć, Vivian.
Zayn również się uśmiechnął, a ja nieco zawstydziłam. Wyszło na to, że podsłuchiwałam. Nie chcę, żeby Trish tak o mnie myślała.
- Em, dzień dobry. - odparłam szybko. Chciałam przekonać Zayna do tego wyjazdu. Niekoniecznie ze mną, bo... po prostu nie, oficjalnie jesteśmy razem dopiero od kilku dni. Po prostu bardzo zależało mi na tym, żeby jego stosunki z rodziną się polepszyły. Może nie powinnam się tym interesować, ale cóż. Chciałam dobrze.
- Proszę, przemyślcie... - nie dałam jej nawet dokończyć.
- Zayn niedługo was odwiedzi. - rzuciłam, niekoniecznie zdając sobie z tego sprawę. Malik zmierzył mnie lodowatym spojrzeniem.
- Wcale nie.- zaprotestował i zrzucił mnie ze swoich kolan. No pięknie, Zayn się wkurzył - muszę kończyć, cześć.
Rzucił telefon na stolik obok łóżka i spojrzał na mnie.
- Vivian, ja ci coś kiedyś zrobię.
- Chcę dla ciebie dobrze.
- Więc może nie wpierdalaj się w moje życie, bo na razie tylko wszystko komplikujesz. Kim ty jesteś, żeby próbować podejmować za mnie jakiekolwiek decyzje? No właśnie. Nikim konkretnym, więc nie próbuj robić takich rzeczy.
Moje policzku zaróżowiły się pod wpływem narastającego we mnie złości. W porywach gniewu podniosłam się na równe nogi i ruszyłam w stronę drzwi.
- Wal się, Malik!
Usłyszałam jego kroki za sobą. Przeklęłam się w myślach za to, że byłam w samych majtkach. Tak przecież nie mogłam wyjść na ulicę.
Spuściłam głowę i ruszyłam z powrotem do jego sypialni, ale stanął mi na przeszkodzie.
- Miłej podróży, gdziekolwiek zamierzasz pójść. - trzymał moje spodnie, które jednym szarpnięciem wyrwałam z jego ręki. Naciągnęłam je na swój żałosny tyłek i złapałam buty i kurtkę, po czym w pośpiechu opuściłam to mieszkanie.
Biedna Vivan tak chamsko ją potraktowal, ale mam nadzieje ze sie pogodą.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :*
I dziekuje ze nie zawiesilas bloga.
Omg jakie to cudowne! Kocham twojego bloga
OdpowiedzUsuńPs. Czekam na dalszy ciag :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudowne, niesamowite i wgl czekam na next :****
OdpowiedzUsuń