poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Rozdział 27

*Vivian*
*kilka dni później*
- Przyjadę po ciebie o szóstej, kocham cię! - wyszedł uśmiechnięty od ucha do ucha.
Zaplanowaliśmy sobie randkę. Zwykłą, najzwyklejszą randkę w kinie przy smętnym filmie, na jaką nigdy nie mogłam pójść z Zaynem.
Ian to uroczy i opiekuńczy mężczyzna. Kocham...
Kogo ja próbuję oszukać?
Kocham Malika.
Nie chodziliśmy na typowe randki, bo nie potrzebowaliśmy niczego innego prócz siebie nawzajem.
Woleliśmy uprawiać dziki seks godzinami - tak właśnie wyglądał nasz związek. Kłótnie i seks.
Ale to było na swój sposób...nasze. To było coś, co należało tylko do nas dwojga.

- Ej, stara... - Gabriela szturchnęła mnie w bok, na co podskoczyłam. Z błyszczącymi oczami pognałam do pokoju i tam wybuchłam. Płakałam w poduszkę jak jakaś desperatka.
Ciekawiło mnie, czy Zayn wie o mnie i Ian'ie.
Miałam nadzieję, że uda mi się przestać o nim myśleć. Że pozwoli mi odejść w spokoju, ale on uparcie tkwił we mnie i nie pozwalał mi normalnie funkcjonować.
Nie chciałam się z nim rozstawać, lecz nie mogłam pozwolić tak się krzywdzić.
Problem w tym, że uzależniłam się od niego w takim stopniu, że teraz pozwoliłabym mu na wszystko.
Serce toczyło walkę z rozumem.
Mogę wystawić mojego chłopaka? I to dla mojego byłego?

*Zayn*
- Nie, mamo. Nie mogę przyjechać. Cholera, nie! Vivian też nie może! - z trudem utrzymywałem się na nogach, słysząc kolejne zjebane pytania mojej matki. Dlaczego musiała się we wszystko wpieprzać?
Dokładnie tak jak Vivian.
Rzuciłem telefonem i krzyknąłem, napędzany przez pierdoloną bezsilność...najgorsze uczucie.
Szybko się pocieszyła. No cóż, udowodniła mi swoją miłość. Gdyby mnie naprawdę kochała, to chyba nie znalazłaby sobie tak szybko kolejnego idioty?
Ten Ian od dawna mi się nie podobał. I, cholera, miałem rację. Przy pierwszej okazji dobrał się do mojej dziewczyny.

We środę wszedłem do szkoły ze spuszczoną głową i zranionym umysłem. Moi znajomi jak zawsze szturchali mnie, żartowali i próbowali poprawić mi humor, co dawało dokładnie odwrotny skutek.
- Idzie. - zdezorientowany zmierzyłem wzrokiem Cartera, patrzącego spod uniesionych brwi na idącą korytarzem brunetkę.
Wyglądała źle. Ale wciąż pięknie.
- Rusz się, bo ostatnio jesteś nie do zniesienia.
Zostałem popchnięty w jej stronę i nawet nie zdążyłem zahamować. Obydwoje upadliśmy na zimną podłogę.
- Co ty, kurwa, wy...- zaczęła, lecz umilkła, orientując się kim jestem. Zamarłem, patrząc w jej smutne oczy.
Nie wiem, co mnie naszło. Złapałem ją za ramię, przyciągnąłem do siebie i pocałowałem, zaciągając się jej zapachem. Tak bardzo za tym tęskniłem.

*Vivian*
Tak bardzo za tym tęskniłam.
Nie odsunęłam się. Usiadłam na jego kolanach, nieprzejęta przyglądającymi się nam ludźmi.Wokół nas zebrał się nie mały tłum gapiów.
Wkrótce Zayn pomógł mi wstać i pociągnął za rękę do pustej klasy.
Usiadłam na ławce, a on stanął przede mną i po prostu się gapił.
- Co to było? - zapytaliśmy w tym samym momencie.
- Nie wiem. - odparł, uśmiechając się pod nosem. 

2 komentarze:

  1. Ooo... Jak słodko... Mam nadzieję, że im się ułoży.
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne! Oby do siebie wrocili. I czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń