wtorek, 21 kwietnia 2015

Rozdział 1

*Perspektywa Vivian*
Przeprowadziliśmy się zaledwie dwa dni temu, a ja już zdążyłam obczaić wszystkie pobliskie kluby, puby, pizzerie, restauracje i sklepy. Ma się ten dar, no nie?
Poznałam kilka fajnych osób  podzielających moją pasję - motocykle. Nie mówiłam, że uwielbiam się ścigać? Miałam okazję pojawić się na nielegalnych wyścigach jako "widz", ale wydaje mi się, że już niedługo będę mogła pokazać ludziom co potrafię. A potrafię dość dużo. Wszystkie umiejętności przejęłam po moim bracie. O nim też nie wspominałam, mam rację? Akurat to nie był przypadek, chcę o nim zapomnieć...nie łączy mnie z nim prawie nic, jedynie krew, komórki czy co to tam jest.
Niestety, moja ukochana maszyna jeszcze do mnie nie dotarła, dlatego muszę zadowolić się samochodem lub, co gorsza, chodzeniem na piechotę. Gdyby ktoś w Miami zobaczył mnie idącą pieszo, czy ściśle trzymającą się przepisów pomyślałby, że oszalałam. I wcale by się nie pomylił. A i nie żebym była jakaś znana czy coś...no, może tylko w mieście i okolicach.
Ludzie raczej wiedzieli, że czasem bywam niebezpieczna, dlatego też ze mną nie zadzierali. Ale nie myślcie, że od razu miałam taką reputację. Nawet nie wyobrażacie sobie jak dużo musiałam się na nią napracować. Przy okazji wylądowałam kilka razy na komisariacie. Ostatnio około miesiąc temu, bo podobno wszczęłam bójkę i złamałam nos pewnemu uroczemu mężczyźnie, który próbował się do mnie bezczelnie dobrać.. Należało mu się i niczego nie żałuję.
Dzisiaj postanowiłam wybrać się na zakupy z Julią. Poznałam ją już pierwszego dnia i okazało się, że będziemy w jednej klasie, więc nie zaszkodzi się poznać. Jeszcze nie dowiedziała się o moim hobby i nie planuję na razie jej o tym mówić. Prędzej czy później pewnie się dowie, ale wolę zaczekać. Gdyby nie brać pod uwagę jej kazań o tym, jak to niszczę sobie zdrowie przez papierosy, spędziłyśmy całkiem fajny dzień i udało mi się kupić kilka fajnych ciuchów. Mogłoby tak być codziennie, ale niestety, po kilku dniach nadszedł znienawidzony przeze mnie rok szkolny.
***
Do szkoły mam dziś na dziewiątą, dlatego musiałam wcześnie wstać.
Tak naprawdę, mama dosłownie zdzierała mnie z łóżka, ale to taki szczegół.
O 8:40 wgramoliłam się do samochodu, siadając na miejscu pasażera. Oczywiście moja najukochańsza mamusia uparła się, że woli mieć pewność, że ja i Gabriela dotrzemy do szkoły całe, bo - jak to powiedziała - jeżdżę jak wariat. Dobrze, że nie widziała mnie na motocyklu.
Gdy dojechałyśmy pod szkołę zobaczyłam mnóstwo motocykli i wypasionych samochodów. Już zaczyna mi się podobać.
"Grzecznie" pożegnałam się z mamą i poszłam w stronę budynku. Spotkałam się ze zdziwionymi a zarazem podekscytowanymi spojrzeniami rówieśników, co ucieszyło mnie jeszcze bardziej. Może ta szkoła wcale nie jest taka zła?
Dotarłam pod klasę i zauważyłam znajomą twarz. Julia przedstawiła mnie całej klasie i chyba wzbudziłam dość duże zainteresowanie zarówno u dziewczyn jak i u chłopców. Chyba byłam jedyną nową osobą w tej klasie.
Na początku lekcji nauczycielka przedstawiła mnie uczniom, co absolutnie nie było konieczne.
Później zaczęła prowadzić swój nudny wykład, który niezbyt mnie zaciekawił. Nie słuchałam kompletnie, byłam zajęta przeglądaniem stron internetowych.
Po jakichś dziesięciu minutach nudnej paplaniny wreszcie zaczęło się coś dziać i nie mam tu na myśli żadnego głupiego wykładu. Drzwi do klasy otworzyły się, a do środka wszedł wysoki brunet.
Chłopak nawet nie raczył się przywitać, na co profesorka tylko westchnęła.
- Panie Malik, co tym razem przeszkodziło panu w dotarciu do szkoły? - powiedziała ironicznie. Brązowooki zignorował ją, po czym usiadł gdzieś na tyłach klasy.
Z tego co zdążyłam zauważyć, wszystkie dziewczyny się do niego śliniły. No, oprócz mnie oczywiście. Byłam zajęta śmianiem się z miny nauczycielki. Widocznie ów uczeń już nieraz zalazł jej za skórę, więc zdążyła się przyzwyczaić i zwyczajnie kontynuowała lekcję.
Niestety nadal nie mogłam opanować śmiechu, przez co rzuciła mi mordercze spojrzenie.
- Panna Grimmie ma coś do powiedzenia?
- Śmiem twierdzić, że pani mina była bezcenna i żałuję, że tego nie nagrałam. - po tych słowach cała klasa spojrzała na mnie, jakby nie rozumieli co przed chwilą powiedziałam. Czy oni nigdy nie stawiają się nauczycielom?
- Jesteś bezczelna.
Na te słowa znów mimowolnie się zaśmiałam, No proszę, nie mogła wymyślić czegoś bardziej kreatywnego? Codziennie słyszę, że jestem bezczelna.
- Myślę, że najwyższy czas być zapoznała się z dyrektorem tej szkoły. Do widzenia.
Nie ma to jak narozrabiać pierwszego dnia w szkole.
- Nie mogę się doczekać. - rzuciłam na wychodnym i wyszłam z pomieszczenia.
Wyszłam ze szkoły i zorientowałam się, że przecież nie jestem samochodem, a do domu raczej nie dojdę na piechotę.
Raz się żyje!
Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do jednego z niedawno poznanych chłopaków z prośbą, by po mnie przyjechał. Był starszy, więc już nie chodził do żadnej szkoły i mógł to dla mnie zrobić.
----------------------
No i jest pierwszy rozdział :D
komentujcie :)

1 komentarz: