niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 13

*Vivian*
W poniedziałek jak zwykle...nie, poprawka, AUTOBUSEM dotarłam pod szkołę. Dlaczego nie motorem? Otóż mama tym razem mi nie odpuściła i kazała ojcu oddać mój motor wujkowi na przetrzymanie. Próbowałam już prosić ich o odwołanie kary, ale są pod wpływem silnego charakteru matki, zatem macie wytłumaczenie...ugh.
- Cześć, Jul...
- Nie odzywaj się do mnie, dziwko! Jak mogłaś? Myślałam, że się przyjaźnimy?! - kurwa, kurwa, kurwa. Dowiedziała się. Zajebię sukinsyna, ja pierdole.
- Julka, to nie tak...
- A jak? Może powiesz mi, że nie wiedziałaś, że to Zayn? Może zauważyłaś dopiero po tym, jak dałaś się zaliczyć?!
Ał, zabolało. Nie zamierzała nawet pozwolić mi się wytłumaczyć... i stwierdziła, że jestem dziwką.
- Może to głupio zabrzmi...ale tak właśnie było. - stanęłam z nią twarzą w twarz, mając nadzieję, że to coś da. Ale i tak wszystko chuj strzelił.
- Nienawidzę cię, nie zbliżaj się do mnie! - i odeszła, a raczej pobiegła, zostawiając mnie zdezorientowaną ze swoimi myślami. Wiem, że źle się stało, ale nigdy nie spodziewałabym się usłyszeć z jej ust takich oszczerstw.
- Aha. - powiedziałam do siebie i z całej siły kopnęłam śmietnik, który przewrócił się, a cała jego zawartość rozsypała się po płytkach.
- Ej, mała, uspokój się. -  nie, no tego jeszcze tu brakowało. Zacisnęłam pięści i obdarzyłam go najgroźniejszym spojrzeniem możliwym w moim wykonaniu. Niestety, próba odstraszenia Malika nie poszła po mojej myśli, a chłopak zaczął się głośno śmiać.
- Nie rozumiem, z czego się śmiejesz. - fuknęłam na niego, a on zerknął na mnie spod swoich długich rzęs.
- Z ciebie. Jak mają się sprawy między nami? - natychmiast zapomniałam o kłótni z przyjaciółką, dokładnie analizując jego pytanie. Że co?
- Słucham?
- Dobrze słyszałaś. skarbie. - uśmiechnął się, a jego język w słodki sposób ułożył się za zębami.
- Nie ma żadnych spraw, Malik. - starałam się unikać jego ciężkiego spojrzenia, ale szybko skrócił dzielącą nas odległość i zacisnął palce na mojej brodzie, tym samym zmuszając mnie do patrzenia prosto w jego brązowe tęczówki.
- Zayn...
- Dalej? - widocznie miał ubaw tym, że chwilowo przejął kontrolę.
- Nic między nami nie ma.
- Chcesz oszukać mnie, czy raczej siebie? - spoważniał i spuścił rękę, po czym położył ją na moim biodrze. Nie odepchnęłam go, ale rozkoszowałam się tym dotykiem wywołującym ciarki na mojej skórze.
- Kurwa, wszyscy patrzą... - próbowałam odwrócić uwagę od reakcji mojego ciała na tego niegrzecznego chłopca.
- Mam to gdzieś. Wiem, że mnie potrzebujesz, a twoja reakcja tylko mnie w tym utwierdza - tak, to prawda - porozmawiamy wieczorem.
Na samą myśl, że znów wejdzie do mojego pokoju przez okno i... nie.
Przyjdzie i znów będzie mnie wkurzał.
Ale... wpuszczę go.
***
Wieczorem zapomniałam o rozmowie z Zaynem, zadręczałam się z powodu Julii. W czarnej, luźnej koszulce i majtkach siedziałam na łóżku, wypalając kolejnego papierosa. Jak tak dalej pójdzie, to nie będę się mogła pohamować. Moje jeszcze wilgotne włosy opadały na poduszkę obok mnie, a makijażu jeszcze nie zmyłam i chyba tego nie zrobię, bo szczerze nie chce mi się wstawać, tymbardziej, że doszczętnie przesiąkłam dymem, a rodzice tego nie tolerują.
- Viv, przyszedł twój...kolega. - tata bez pukania wszedł do mojego pokoju, czego oczywiście wiele razy mu zabraniałam. Jego głos brzmiał conajmniej dziwnie.
- Kto? - wstałam i podeszłam bliżej, odrzucając kilka niesfornych kosmyków z twarzy i, obowiązkowo, chowając za plecami papierosa.
Kiedy zorientowałam się,  że Zayn mierzy mnie wzrokiem od stóp do głów, zarumieniłam się, a widząc surowe spojrzenie ojca, stałam się wręcz purpurowa.
- Dzięki, tato. Możesz iść. - wymusiłam uśmiech. Mężczyzna kiwnął głową i po chwili odszedł, zostawiając uchylone drzwi. Malik od razu je zamknął.
- Wyglądasz tak... w tych majtkach. - podszedł i położył rękę nisko na moich plecach, lecz po chwili zsunął ją niżej i ścisnął mój pośladek.
- Przestań, kur...
- Vivian, przecież ci się to podoba. - nie zaprzeczyłam.
- Dlaczego nie mogłeś znów wejść przez okno? Co oni sobie teraz myślą? - uciszył mnie delikatnym pocałunkiem.
- Jesteś dorosła i możesz uprawiać seks. - dobór jego słów bardzo mnie skrępował. A więc już założył, że zgodzę się na wszystko, czego będzie chciał.
- Nie będziemy... - zaczęłam, ale podniósł mnie i rzucił na łóżko, po czym zawisł nade mną, odcinając mi drogę ucieczki.
- Owszem, będziemy. - zaczął zachłannie całować moje wargi, które szybko rozchyliłam, chcąc więcej. - a później porozmawiamy o nas. - przerwał na chwilę, ale szybko wrócił do poprzedniej czynności. Zaczęło robić się gorąco, a moje policzki wręcz płonęły. Uchwycił moment i włożył ręce pod moją koszulkę i sunął w górę, aż do piersi. Gdy zaczął kręcić sutkiem, jęknęłam.
- Cicho, wiem, jak bardzo jesteś napalona, ale rodzice są na dole. - mówił, ale nie byłam w stanie się odgryźć.
Dotyk zimnych rąk Malika na ciele to tak, jakby nic innego poza tym nie istniało.
Miałam już dość tej zabawy, chciałam go poczuć.
- Zayn, proszę, już...
- Hmmm? Powiedz to. - swoimi torturami próbował zmusić mnie do mówienia rzeczy, które zazwyczaj nie przeszłyby mi przez gardło.
- No, kurwa, nie baw się tak...
- Chcesz, żebym cię przeleciał? - nieco skrzywiłam się, słysząc to określenie, ale w końcu kiwnęłam głową.
- Powiedz to.
- Chcę.
- Chcesz czego? - ugh, gdybym tylko mogła go teraz uderzyć...
- Chcę, żebyś mnie przeleciał, do cholery.
 Uśmiechnął się zadowolony z siebie i ściągnął moją, a później swoją koszulkę.
- Grzeczna dziewczynka. - patrzyłam, jak płynnym ruchem rozbiera się do naga i zakłada prezerwatywę. Mięśnie bruneta napinały się pod tuszem, którym była pokryta duża część jego skóry. Tatuaże są takie pociągające.
Gapiłam się na niego, przygryzając wargę, dopóki mnie na tym nie przyłapał.
- Wiem, że ci się podobam.
Zaraz po tym, jak moje majtki wylądowały na podłodze, Malik powoli we mnie wszedł i namiętnie całował, by chociaż w jakimś stopniu stłumić głośne jęki wydobywające się z mojego gardła.
Jakiś czas temu nie pomyślałabym, że stracę z nim dziewictwo, a później będę go pragnęła, ale teraz nie mogę temu zaprzeczyć. Pragnę go. Cholernie mocno.
- Tak, maleńka, jesteś seksowna, kiedy tak jęczysz moje imię... -sprośne słowa, jakimi mnie obrzucał tylko podbudowały ciepło w moim podbrzuszu i zepchnęły mnie na skraj.
Oboje jęczeliśmy na przemian swoje imiona, aż brunet w końcu opadł bez sił na łóżko, otaczając mnie silnymi ramionami.

____________________________________

Siema, kochani! Jak wrażenia po tym... gorącym rozdziale? XD
Przepraszam, że bywam tutaj tak rzadko, ale szkoła wysysa ze mnie wszystko, co pożyteczne. Dzisiaj miałam przypływ weny, a więc jestem, ale rozdziały nie będa już pojawiały się tak często, jak kiedyś. Komentujcie, bo brak motywacji również mi nie pomaga. Dobranoc kochani :*

4 komentarze:

  1. Ja pitole, co tu się dzieje pod moją nieobecność XD Ale, ale, ale częściej to rób, ty, rozdziały tak dla ścisłości :DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział gorący, gorący i gorąco bardzo mi się podoba.
    Nie mogę się doczekać kolejnego.
    Jestem ciekawa co dalej będzie.
    Weny :*
    I zapraszam do siebie na:
    http://sorry-what-do-you-mean-baby.blogspot.com/
    http://lovemeharder-justin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń