czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział 35


*Vivian*

- Co? Co to ma znaczyć? - ze zdumieniem obserwowałam, jak Trish odsuwa dłoń i głośno wzdycha. - Czego nie mieliśmy się dowiedzieć i skąd znasz mojego ojca?! - wybuchłam, chcąc już wybrnąć z tej sytuacji. Miałam przeczucie, że dzieje się co złego. Właściwie przez cały czas się działo.

- Chodzi o to, że Andrew...

- Jestem głodny. - Zayn bez koszulki wszedł do kuchni, przeczesując włosy palcami. Ah, to jego wyczucie czasu. - Co jemy?

Pochylił się i obdarzył mnie szybkim buziakiem na dzień dobry. Akurat teraz, kiedy Trish była bliska zdradzenia tajemnicy.

- To, co sobie zrobimy. - uśmiechnęłam się i popatrzyłam na kobietę... i poczułam na sobie paraliżujące spojrzenie Zayna. Cholera.

- O co chodzi? - uniósł brew i w dalszym ciągu miażdżył mnie wzrokiem, a ja niepewnie patrzyłam w jego oczy.

- O nic, wszystko okej. - wstałam i podeszłam do ekspresu żeby nie musieć patrzeć mu w oczy. Ręce mi się trzęsły, gdy robiłam sobie kawę.

Trish wyszła, za to ja miałam ochotę pobiec za nią i usadzić ją z powrotem w kuchni. Przy matce Malik nie zastosowałby tych swoich metod wyciągania ze mnie prawdy.

Gdy tylko drzwi się zamknęły, poczułam ręce na biodrach. Przylgnął torsem to moich pleców i czułam, jak patrzy na moje drżące ręce. Oparłam je o blat, ale on już otwierał usta żeby zacząć mnie wypytywać.

- Kochanie, wiesz, że prędzej czy później dowiem się co ukrywasz? - odsunął moje włosy i musnął wargami kark, wywołując ciarki na całym moim ciele.

- Zayn...

- Vivian... - droczył się ze mną, wciąż subtelnie całując moją skórę. W momencie gdy przymknęłam powieki, on nagle przestał, co spotkało się z jękiem niezadowolenia z mojej strony. - No właśnie.

Silnymi rękami obrócił mnie przodem do siebie i oparł się na blacie po moich obu stronach. Posłałam mu groźne spojrzenie, oczywiście nie licząc na jakikolwiek inny odzew oprócz uśmiechu błądzącego po jego twarzy.

- Twoja matka powiedziała tylko, że nie spodziewała się, że zakochasz się w córce Andrewa, czytaj mnie, i że nie mieliśmy się dowiedzieć.

- Dowiedzieć o czym?

- Powiedziałabym ci gdybyś nie przerwał nam akurat gdy miała mi to wyjaśnić, baranie. - prychnęłam, spodziewając się, że da mi spokój. Ale on przycisnął swoje wargi do moich i dopiero po odwzajemnieniu pocałunku mogłam odejść.

- Mamusiuuuu! - nieoczekiwanie wyszedł z kuchni i skierował się do pokoju matki. No chyba nie zamierzał jej tak po prostu wypytywać?

- Zayn! - pobiegłam za nim i klepnęłam go w ramię, ale było już za późno, bo zaczął paplać jak najęty.

- Fajnie, że mieliśmy się nie dowiedzieć i fajnie, że z góry zaplanowałaś, że mamy się nie poznać. Ale coś tutaj nie pykło. Więc lepiej opowiedz mi o tym całym gównianym sekrecie, albo już nigdy nie zobaczysz swojego ukochanego synka i jego dziewczyny, którzy, pamiętajmy, mieli się nigdy nie poznać.

- Synu...

- Tak, mamo? Będziesz obwiniać mnie za to, że cię przejrzałem? Zastanów się. Czy to ja ukrywam przed tobą jakieś wielkie tajemnice, czy ty przede mną?

Widząc jego cyniczny uśmieszek poczułam ścisk w brzuchu. Chwyciłam do za ramię, z nadzieją, że chociaż trochę się uspokoi. Problem w tym, ze wcale nie był wkurzony. Był za bardzo spokojny i nie wiedziałam jak na to reagować.

- Nie tak ostro. Usiądźmy. - Odezwałam się błagalnym tonem, ale bez szans na powodzenie.

- Nie będziemy siadać. Co się tutaj odpierdala?

- Zayn. Przestań być dla mnie taki zimny, proszę. - Trish była już bliska płaczu, podobnie jak ja. W myślach modliłam się, by w końcu wytłumaczyła nam to, co się tutaj dzieje i nie okazało się to jakaś tragiczną wiadomością.

- Matko! Nadal mnie okłamujesz!

- Saffa jest córką... Andrewa. Ojca Vivian. A więc...

- Jest moją siostrą? - w życiu bym się tego nie spodziewała. Mam jeszcze jedną siostrę? Która w dodatku jest też siostrą mojego chłopaka? Więc... czy my możemy być razem?

Zayn dostrzegł moją minę i z pewnością odczytał z niej wszystkie moje myśli i obawy. Byłam niemalże pewna, że pomyślał o tym samym. Co teraz? Czy ktoś oprócz naszej czwórki o tym wiedział?

A moja mama? Boże, czy moja mam zdaje sobie sprawę, że jej idealny mąż ma dziecko na boku?

- Viv, wychodzimy. - Zarządził, a ja nie miałam najmniejszej ochoty protestować. Trish była kochanką mojego ojca. Mogłaby jednym telefonem zniszczyć naszą rodzinę.

W momencie zabraliśmy nasze rzeczy i pojechaliśmy na lotnisko. Kobiecie było na tyle wstyd, że nawet nie próbowała nas zatrzymać. I dobrze, bo żadne z nas nie miało już cierpliwości na bezsensowne dyskusje. Czułam się jak w jakimś filmie wyreżyserowanym przez szaleńca z wybujałą wyobraźnią.

- Vivian, jesteśmy. Ej, popatrz na mnie. Będzie dobrze. - Zayn już czekał na mnie z naszymi bagażami w rękach i próbował namówić mnie do wstania z miejsca. Cóż, naprawdę nie miałam ochoty wychodzić i mierzyć się z wszelkimi złami tego świata, ale nie mogłam zostać w samolocie.

Kiedy tylko moja stopa zetknęła się w z ziemią, mało nie straciłam równowagi. Wokół nas stało pełno błyskającym światłami radiowozów, a obok nich około dwudziestu policjantów z wycelowanymi w Zayna pistoletami.

- Jesteś zatrzymany pod zarzutem zabójstwa. - Dwóch mężczyzn chwyciło Zayna i wepchnęło go do samochodu, a pode mną ugięły się nogi. Wkrótce przestałam cokolwiek widzieć i runęłam na ziemię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz